09-05-2025
Niewątpliwie straty, jakie poniosło w ostatnich trzech latach i nadal ponosi amerykańskie drobiarstwo z powodu zakażenia wirusami grypy ptaków, są ogromne. Odczuł je nie tylko budżet amerykański, ale także konsumenci, którzy po raz pierwszy zderzyli się z brakiem jaj na sklepowych półkach, którzy – co praktycznie nie mieści się w amerykańskiej wyobraźni – musieli pogodzić się z tym, że czegoś tak oczywistego jak jaja, nie mogą nabyć w nieograniczonej ilości, a do tego kupując tylko dwa opakowania muszą zapłacić za nie cenę znacznie wyższą aniżeli jeszcze kilka miesięcy temu.Olbrzymie problemy towarzyszące zakażeniom w USA drobiu wirusami grypy ptaków wywołały dyskusję nie tylko w środowisku drobiarzy, lekarzy weterynarii czy służbach sanitarno-weterynaryjnych, ale także w środowisku uniwersyteckim i wśród polityków. Wszystkie te środowiska zgodnie twierdzą, że trzeba przeprowadzić dokładne badania, niemalże takie, jakie wykonują prokuratorzy, aby może nie wyjaśnić całkowicie i do końca, ale z dużym prawdopodobieństwem określić drogi i wektory, według których wirusy grypy ptaków rozprzestrzeniają się między kolejnymi fermami.Takie śledztwo powinno pozwolić na opracowanie znacznie lepszych sposobów zapobiegania kolejnym zakażeniom aniżeli stosowane dotychczas. Powinno również wyjaśnić, czy na fermach, w których doszło do zakażenia drobiu wirusami grypy ptaków, należycie i z odpowiednią starannością wykonywano rygory wynikające z obowiązujących przepisów bioasekuracji. Badaniami powinny być też objęte zakłady wylęgu piskląt.Wśród wielu różnych głosów pojawiają się również takie, które wskazują na wyraźną potrzebę większego zaangażowania się środowiska lekarzy weterynarii i służb sanitarno-weterynaryjnych, którzy z racji pełnionych funkcji zobowiązani są do ścisłego nadzoru nie tylko nad stanem zdrowotnym drobiu, ale także do pełniejszego zaangażowania się w profilaktykę i ograniczenie ryzyka zakażenia.Coraz częściej pojawia się potrzeba wspólnego i bezpośredniego działania bardzo wielu środowisk. Wprowadzanie kolejnych obostrzeń i przepisów administracyjnych nie spowoduje poprawy sytuacji, jeśli nadal wszyscy ci, którzy powinni angażować się w ochronę zdrowia drobiu będą działać w sposób nieskoordynowany.Wydaje się, że wiele z tych spostrzeżeń może być przydatnych także w Polsce, gdzie nadal – pomimo wprowadzania nowych przepisów – ryzyko zakażenia kolejnych ferm drobiu jest ogromne.