Rosyjskie Zrzeszenie Producentów Drobiu Rospticesojuz apeluje do rządu rosyjskiego o wprowadzenie całkowitego natychmiastowego zakazu przydomowego chowu drobiu (kury nioski, kurczęta rzeźne, kaczki, gęsi itd.), ponieważ ten sposób użytkowania drobiu znacząco zwiększa ryzyko rozprzestrzeniania się wirusów grypy ptaków. W 2021 r. na terenie Rosji wykryto 53 ogniska grypy u drobiu, w większości u drobiu w chowie przydomowym (46 ognisk). W każdym z tych przypadków administracja wyznaczała strefy zagrożenia i zapowietrzenia, ograniczając tym samym sprzedaż drobiu z przemysłowych ferm położonych w tych strefach, co powodowało poważne straty.

Głównym powodem do zgłoszenia powyższego apelu jest wprowadzona w lipcu br. przez rosyjski parlament ustawa zachęcająca i dająca „zielone światło” do rozwijania przydomowego chowu drobiu jako jednego ze sposobów radzenia sobie przez Rosjan z nieustannie rosnącymi cenami żywności, zwłaszcza mięsa i jaj. Przydomowy chów drobiu jest powszechnie stosowanym na terenie całej Rosji sposobem pozyskiwania własnej tańszej żywności w milionach drobnych gospodarstw, zarówno na wsi, jak i w mieście, podobnie jak dzieje się to z warzywami i innymi produktami roślinnymi (np. ziemniakami).

Jeśli dane gospodarstwo zamierza ponadto sprzedawać wyprodukowane u siebie w systemie chowu przydomowego jaja czy mięso drobiowe, musi zgłosić ten fakt do lokalnego Inspektoratu Weterynarii, który posiada uprawnienia do kontroli takiej produkcji oraz warunków zapewniających bezpieczeństwo żywnościowe w zakresie przechowywania i sprzedawania jaj lub mięsa drobiowego.

Przedstawiciele rosyjskiego ZPD Rospticesojuz twierdzą, że służby weterynaryjne z powodu braku wystarczającej liczby lekarzy weterynarii nie są w stanie na bieżąco kontrolować wszystkich miejsc przydomowego chowu drobiu i tym samym skutecznie zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusów grypy ptaków. A drób w chowie przydomowym jest często utrzymywany w pobliżu ferm przemysłowego chowu drobiu i w istotny sposób zagraża bezpieczeństwu zdrowotnemu drobiu utrzymywanego w tych fermach.


Zespół izraelskich naukowców i przemysłowców opracował i uzyskał patent w wielu krajach, w tym także w USA (Patent nr US20220132811A1), na nową technologię i urządzenie do segregacji piskląt wg płci, a także wg masy ciała oraz ewentualnych defektów, które mogą być przyczyną gorszych wyników produkcyjnych w trakcie tuczu i powodować większe ubytki podczas segregacji tuszek w zakładach drobiarskich.

Nowa technologia pozwala przy pomocy kamery bardzo precyzyjnie obserwować przesuwające się na taśmie specjalnie skonstruowanej maszyny pojedyncze pisklęta i na podstawie analizy porównawczej ich zachowania się w sytuacji nagłej utraty równowagi, polegającego na charakterystycznym rozkładaniu skrzydełek w celu ponownego uzyskania równowagi, pozwala segregować pisklęta wg płci.

Wg autorów nowa technologia, która już w ciągu kilku najbliższych tygodni powinna znaleźć przemysłowe zastosowanie, pozwoli z powodzeniem zastąpić kosztowną ręczną segregację piskląt ze względu na ich płeć i obniżyć cenę sprzedawanych piskląt, zarówno brojlerowskich, jak i tych przeznaczonych do ferm produkujących jaja spożywcze.

Oczekuje się także, że oddzielny tucz kurek i kogutków brojlerów umożliwi dalsze oszczędności w zakresie kosztów żywienia. Natomiast wczesne wyeliminowanie piskląt z defektami ciała, zwłaszcza z tymi trudno wykrywalnymi naturalnymi metodami, pozwoli zmniejszyć straty zarówno w czasie tuczu kurcząt brojlerów, jak i w trakcie uboju w zakładach drobiarskich.

Pełna prezentacja nowej technologii wraz z wynikami badań w skali przemysłowej zostanie dokonana podczas amerykańskiego Poultry Tech Summit, który w dniach 30 października-1 listopada odbędzie się w Atlancie, Georgia (USA).   


Pomimo 50-procentowego wzrostu cen skupu kurcząt brojlerów w ciągu ostatniego roku (4,00 zł/kg we wrześniu 2021 r. i 6,00 zł/kg we wrześniu 2022 r.), sytuacja producentów kurcząt brojlerów w Polsce jest wysoce niepokojąca, szczególnie z powodu zapowiadanych niewyobrażalnie wysokich cen energii. Zresztą nie tylko w Polsce, ale ogólnie we wszystkich krajach UE.

Jeśli ceny prądu, gazu, oleju opałowego i węgla będą tak wysokie, to dalsze prowadzenie produkcji przy obecnych cenach skupu będzie przynosiło wyłącznie straty i jedynym rozsądnym wyjściem będzie wstrzymanie kolejnych wstawień piskląt brojlerowskich. Ewentualne podniesienie cen skupu wpłynie natomiast na wzrost cen sprzedaży mięsa drobiowego, co może skłonić konsumentów do drastycznego ograniczenia zakupów bardzo popularnych filetów piersiowych, udek czy skrzydełek drobiowych. Sytuacja ta już w najbliższym czasie może być powodem ogólnego załamania się produkcji kurcząt brojlerów w Polsce, a w konsekwencji do bankructwa bardzo wielu ferm brojlerowskich.

Pełne obaw głosy producentów drobiu w Polsce docierają do administracji rządowej, której przedstawiciele zapowiadają podjęcie działań łagodzących napięcia finansowe wynikające ze wzrostu cen energii w takim stopniu, aby nie doszło do załamania się produkcji kurcząt brojlerów.


W okresie ostatnich dwóch tygodni władze WOAH potwierdziły kolejne ogniska grypy ptaków na fermach drobiu we Francji, Niemczech, Holandii, Portugalii, Hiszpanii oraz UK. Największe straty grypa ptaków spowodowała w 2022 r. we Francji.

Wirus grypy ptaków spowodował w 2022 r. we francuskim przemyśle drobiarskim straty wynoszące prawie 500 mln €. Mniej więcej 110 mln € to straty wynikające z mniejszego eksportu produktów drobiarskich oraz drobiu hodowlanego.

Spadek produkcji drobiu tuczonego w porównaniu do ub.r. może wynieść we Francji w całym 2022 r. prawie 10%. Wśród dotychczas zabitych z powodu grypy ptaków ok. 20 mln szt. drobiu prawie 12 mln to drób tuczony, przy czym najwięcej zabitych i zutylizowanych zostało kaczek.

Rządowa pomoc finansowa dla ferm dotkniętych grypą ptaków polega m.in. na rekompensacie dochodów w przypadku wstrzymania produkcji, szczególnie w regionach objętych strefą zamkniętą. Na obszarach o największej liczbie ferm drobiowych obowiązuje zakaz wstawienia nowych stad kaczych w okresie od 15 grudnia do 15 stycznia. Francuski rząd przeznaczył 12 mln € na dostosowanie strukturalne ferm drobiowych w celu zmniejszenia ryzyka rozprzestrzeniania się wirusów grypy ptaków.

Narastające przypadki padłych dzikich ptaków zakażonych wirusem grypy ptaków H5N1 w krajach północnej półkuli (Ameryka Płn., Europa) stanowią potencjalne niebezpieczeństwo wybuchu nowych ognisk grypy ptaków na fermach drobiu w nadchodzącym sezonie jesienno-zimowo-wiosennym. Zaniepokojone tą sytuacją władze sanitarno-weterynaryjne bardzo wielu krajów apelują o wzmożenie wysiłków w zakresie bioasekuracji ferm drobiarskich celem zapobieżenia nowym zakażeniom i powstałym z tego tytułu stratom.


Dla producentów drobiu i jaj jedną z najważniejszych obecnie spraw jest dostępność zboża po stosunkowo niskiej i opłacalnej cenie, co może zwiększyć podaż pasz w takiej cenie, która pozwoli utrzymać opłacalność produkcji. Dlatego z wielkim zainteresowaniem polscy drobiarze obserwują wszelkie informacje napływające ze zbożowego rynku.

W Polsce zakończono żniwa, trwają dożynki. Do zebrania pozostała na polach jeszcze kukurydza. Izba Zbożowo-Paszowa szacuje, że tegoroczne zbiory dzięki dobrym warunkom upraw mogą być rekordowe: 32-33 mln ton zbóż podstawowych oraz 7 mln ton kukurydzy. Ziarno jest dobrej jakości, suche (zebrane przy małych opadach) i zawiera średnio więcej białka w porównaniu do ziarna w poprzednim roku.

Jak co roku, część rolników, zwłaszcza tych posiadających odpowiednie zaplecze magazynowe, nie spieszy się ze sprzedażą zebranego ziarna spodziewając się wzrostu cen zakupu już w IV kwartale. Oczekiwania te zdają się potwierdzać światowe giełdy zbożowe. Notowania cen zbóż oferowanych z dostawą w IV kwartale br. są znacznie wyższe, chociaż nie dorównują rekordowym cenom sprzedaży w II kwartale br.  

Niewielki natomiast jest eksport polskich zbóż, zwłaszcza pszenicy, ze względu na wyższą podaż zbóż rosyjskich i ukraińskich w atrakcyjnych cenach sprzedaży. Z chwilą uruchomienia eksportu ukraińskich zbóż transportem morskim zmniejszył się też import zbóż z Ukrainy do Polski.  


Jak podaje FAO, wskaźnik cen żywności na świecie w sierpniu wyniósł 138,0 pkt. i był niższy w porównaniu do wskaźnika w lipcu o 1,9%. Wskaźnik cen żywności na świecie spadł w tym roku już piąty raz z rzędu. Przypomnijmy: wskaźnik cen żywności FAO obejmuje średnie indeksy światowych cen mięsa, nabiału, zbóż, olejów roślinnych i cukru i jest porównywany do średnich cen w latach 2014-2016. W 2022 r. najwyższy wskaźnik cen żywności na świecie zanotowano w marcu i wyniósł on 159,7 pkt.; od tego czasy wskaźnik spadł o ponad 13,5%.

Jak informuje FAO, światowe ceny mięsa drobiowego spadły w sierpniu br., głównie z powodu wyższej podaży głównych producentów i jednocześnie spadku zakupów przez czołowych importerów.

Postępujący spadek cen żywności na świecie jest wynikiem utrzymującej się ciągle wysokiej inflacji i obniżającego się popytu (mniejsza siła nabywcza ludności). Wysokie koszty produkcji (energia, nawozy), wzrost obsługi kredytów oraz oznaki coraz wyraźniej pojawiającej się stagnacji gospodarczej zmuszają przedsiębiorców, w tym producentów rolnych (drobiarzy) do ostrożnego planowania dalszej produkcji.

Analitycy rynku rolnego, w tym także przemysłu drobiarskiego, przewidują, że okres regresji gospodarczej może potrwać nawet kilka najbliższych lat. W związku z tym padają pytania, czy zasadne jest utrzymywanie nadal wysoce intensywnej produkcji, wymagającej znacznych nakładów finansowych. Może warto byłoby ponownie poddać analizie wszystkie koszty produkcji i zmniejszyć akurat te, które nie są najbardziej niezbędne.


Rolnicy w Niemczech protestują przeciwko postanowieniom KE zawartym w tzw. „Zielonym Ładzie”, które m.in. dążą do znacznego ograniczenia stosowania środków ochrony roślin. Wg rzeczoznawców branżowego Związku Rolnictwo Łączy Ludzi (LSV) zakaz stosowania środków ochrony roślin w samej tylko Nadrenii oznacza koniec upraw winorośli na obszarze 21,5 tys. ha, 4,5 tys. ha upraw warzyw czy 2,7 tys. ha sadów.

Uniemożliwienie prowadzenia produkcji rolniczej zgodnie z dotychczasowymi regułami grozi upadłością bardzo wielu gospodarstw, które już w tej chwili prowadzone są zgodnie z zasadami rolniczej produkcji zrównoważonej. Wg władz LSV i popierających ich niemieckich rolników założenia proponowanego przez brukselskie władze KE „Zielonego Ładu” powinny być poddane rewizji, zwłaszcza że sytuacja w zakresie bezpieczeństwa żywnościowego i jakości produktów żywnościowych zmieniła się diametralnie w ostatnim czasie. Postulaty niemieckich rolników są istotne również dla branży drobiarskiej (np. dla producentów kurcząt brojlerów), w której przewidziane są również poważne zmiany zgodnie z przyjętym przez Brukselę programem „Zielony Ład”.

Natomiast producenci jaj spożywczych coraz częściej zastanawiają się nad tym, czy klienci podejmując decyzję o zakupie jaj od kur z chowu bezklatkowego, ściółkowego czy na wolnych wybiegach zamiast jaj od kur z chowu klatkowego mają na myśli głównie dobrostan kur, czy raczej są przekonani, że jaja od kur z chowu bezklatkowego, ściółkowego czy na wolnych wybiegach są bardziej zdrowe aniżeli jaja od kur z chowu klatkowego.

Prowadzone wśród konsumentów sondaże zdają się wskazywać, że klienci, dla których cena jaj nie odgrywa tak ważnej roli, decydują się na zakup jaj z chowu bezklatkowego, ściółkowego czy na wolnych wybiegach nie mając głębszej świadomości, w jakich konkretnie systemach są utrzymywane kury nioski. Po prostu nie znają szczegółów takich technologii i nie wiedzą czym konkretnie różni się chów bezklatkowy od chowu na ściółce czy z dostępem do wolnych wybiegów. Informacje te są natomiast niezmiernie ważne dla właścicieli ferm kur niosek w obliczu konieczności podjęcia decyzji o zmianie technologii chowu kur niosek i zaprzestaniu utrzymywania kur w klatkach.

Wynikami tych sondaży zawiedzeni są aktywiści ruchów obrony praw zwierząt, których głównym celem działalności jest uwolnienie kur z klatek i polepszenie dobrostanu drobiu, a nie wartość zdrowotna jaj. W związku z tym postulują konieczność dalszej poszerzonej edukacji konsumentów i uwolnieniu ich od wpływu dietetyków, propagujących zdrowe odżywianie się na rzecz obrony praw zwierząt.


Producenci żywności w Polsce od kilku dni są niezwykle mocno zaniepokojeni informacjami o tym, że może zabraknąć „suchego lodu”, czyli dwutlenku węgla w postaci stałej, który pozwala wytwarzać i utrzymywać świeżość bardzo wielu rodzajów żywności w trakcie magazynowanie, transportu i ekspozycji w sklepach. Eksperci twierdzą, że w krótkim czasie może z tego powodu brakować w sklepach nawet 90% mięsa, przetworów mlecznych, napojów gazowanych, piwa itp.

Wstrzymanie produkcji „suchego lodu” wynika z zaprzestania produkcji nawozów sztucznych przez zakłady chemiczne w Polsce z powodu wysokich cen gazu. Skroplony dwutlenek węgla jest produktem ubocznym w trakcie produkcji nawozów sztucznych, podobnie zresztą jak amoniak.

Analitycy rynku żywnościowego uważają, że nagłe wstrzymanie produkcji nawozów sztucznych, a w konsekwencji także „suchego lodu” i amoniaku,  jest procesem ekonomicznym służącym uporządkowaniu (tzw. normalizacji) kosztów produkcji w branży chemicznej wobec bieżących i spodziewanych wzrostów cen energii, w tym gazu, w najbliższym czasie w Europie.

Proces ten w dużej mierze przypomina niedawne (i jeszcze nie zakończone) perturbacje z dostawami cukru i jego brakami w handlu pomimo tego, że światowa produkcja i zapasy cukru są w tym roku rekordowe, a cena cukru na światowych giełdach systematycznie spada od kilku miesięcy.


Morrisons, czwarta pod względem wielkości sieć supermarketów w UK wprowadziła w swoich sklepach nową markę jaj spożywczych pod handlową nazwą Planet Friendly Eggs informując klientów, że są to jaja wyprodukowane przez kury utrzymywane w systemie chowu zeroemisyjnego, czyli z zerowym śladem węglowym.

Wprowadzenie na brytyjski rynek takich jaj jest pierwszym przykładem realizacji wcześniej zawartego przez sieci supermarketów w UK postanowienia, że do 2030 r. produkty żywnościowe oferowane w sklepach na terenie UK będą pochodziły wyłącznie z ferm, które będą prowadziły swoją produkcję w oparciu o systemy zeroemisyjne.

Fermy kur niosek, z których pochodzą jaja Planet Friendly Eggs, są zasilane wyłącznie prądem wytwarzanym przez wiatraki i panele fotowoltaiczne, a ewentualnie emitowany dwutlenek węgla jest pochłaniany przez drzewa, które rosną na co najmniej 20% powierzchni wokół kurników.

Kury są żywione paszą z owadów, wytwarzaną i dostarczaną na fermę kur niosek przez firmę Better Origin. Firma ta wdrożyła technologię przetwarzania odpadów z owoców i warzyw na biomasę przy pomocy odpowiednio dobranych owadów w specjalnie skonstruowanych kontenerach. Każdy kontener pozwala wyżywić przez tydzień 32 tys. kur niosek w chowie na wolnych wybiegach.

Prace badawcze i wdrożeniowe były prowadzone przez Morrisons przez 18 miesięcy i zakończyły się sukcesem, dzięki czemu klienci będą mogli nabywać jaja wyprodukowane bez emisji dwutlenku węgla szkodliwego dla środowiska. Opakowanie sześciu jaj Planet Friendly Eggs kosztuje 1,50 funtów brytyjskich GBP (ok. 8,50 PLN), czyli za jedno jajo trzeba zapłacić ok. 1,40 PLN. Warto zauważyć, że najtańsze oferowane obecnie przez Morrisons jaja od kur z chowu na wolnych wybiegach kosztują 1,05 GBP/sześć jaj (ok. 6,00 PLN/sześć jaj), czyli za jedno jajo trzeba zapłacić ok. 1,00 PLN.


Środowisko lekarzy weterynarii reprezentowane przez Krajową Izbę, Lekarsko-Weterynaryjną, Ogólnopolski Związek Zawodowy Pracowników Inspekcji Weterynaryjnej, Stowarzyszenie Urzędowych lekarzy Weterynarii, Ogólnopolskie Stowarzyszenie Lekarzy Wolnej Praktyki „Medicus Veterinarius” oraz Sekcję Krajową Pracowników Weterynarii NSZZ „Solidarność” podpisało 1 października 2021 r. wspólne porozumienie, zwane dalej „Porozumieniem Warszawskim”, którego celem jest walka o godziwe wynagrodzenie za pracę wykonywaną przez lekarzy weterynarii pracujących w Inspekcji Weterynaryjnej, urzędowych lekarzy weterynarii wykonujących czynności zlecone oraz pozostałych pracowników Inspekcji Weterynaryjnej. Z tego powodu „Porozumienie Warszawskie” uważało m.in. za niezbędne zwiększenie wydatków budżetowych na wynagrodzenia w projekcie budżetu na 2022 r.

Wśród zlecanych lekarzom weterynarii przez Powiatowego lekarza Weterynarii zadań znajduje się m.in. konieczność wystawiania świadectw zdrowia zwierzętom sprzedawanym do ubojni, za co od wielu lat stawki wynagrodzenia nie były waloryzowane odpowiednio do zmieniających się kosztów takiej usługi. Podobnie stawki za badania poubojowe są rażąco niskie. Sytuacja ta powoduje, że coraz mniej lekarzy wyraża zgodę na podejmowanie zleconych przez PLW zadań, co grozi spadkiem niezbędnego bezpieczeństwa produktów żywnościowych pochodzenia zwierzęcego.

Niestety, zaproponowane kilka dni temu przez MRiRW wspólnie z Głównym Lekarzem Weterynarii rozporządzenie zawierające nowe stawki nie odpowiada żądaniom lekarzy weterynarii, którzy stwierdzili, że zaproponowane przez MRiRW i GLW rozwiązania stanowią wyraz zerwania przez stronę rządową dotychczasowych rozmów.

W związku z tym Porozumienie Warszawskie utworzyło Komitet Protestacyjny, który w sytuacji wyczerpania możliwości negocjacyjnych postanowił ogłosić protest całego środowiska lekarzy weterynarii i pracowników Inspekcji Weterynaryjnej. 28 sierpnia odbędzie się spotkanie przedstawicieli lekarzy weterynarii celem uzgodnienia formy protestów oraz „mapy drogowej” dalszych postępowań.  


Zdjęcie życzeń świątecznych 2022

Bieżący numer