Aktualności
14-02-2024
Trwające wiele miesięcy negocjacje między Polską i Filipinami w sprawie eksportu polskich produktów drobiarskich zakończyły się podpisaniem porozumienia – informuje Krajowa Rada Drobiarska – Izba Gospodarcza. Na podstawie zawartego porozumienia, w czym znacząco KRD-IG pomogły MRiRW, GIW, PAIZ i ambasada RP w Manili, wśród wielu uzgodnień są również takie, które uznają w handlu drobiem z Polską regionalizację przypadków grypy ptaków na poziomie województw. Jest to pierwsze takie porozumienie zawarte między Filipinami a krajem z UE, które nie wyłącza automatycznie danego kraju z eksportu po wykryciu ogniska grypy ptaków gdziekolwiek na terenie całego kraju.Niestety, eksport drobiu na takich warunkach będzie z pewnością znacznym wyzwaniem dla Polski, ponieważ od początku br. ogniska grypy ptaków stwierdzono już w siedmiu województwach (dolnośląskie, lubelskie, lubuskie, wielkopolskie, warmińsko-mazurskie, opolskie i łódzkie). Ponadto w grudniu ub.r. ogniska grypy ptaków stwierdzono także w woj. mazowieckim, zachodniopomorskim i kujawsko-pomorskim – łącznie w okresie ostatnich dwóch i pół miesięcy w dziesięciu różnych województwach.Rynek drobiu na Filipinach jest trudnym rynkiem dla takiego eksportera, jakim jest Polska. Polski przemysł drobiarski eksportuje ponad połowę swojej produkcji (ok. 65% eksportu ogółem) na rynki wewnątrzunijne (głównie Francja, Niemcy, Holandia), ale jednocześnie znaczna część produkcji jest eksportowana do krajów poza unijnych (m.in. do W. Brytanii, Ukrainy, Ghany, Kongo czy Liberii).Głównymi eksporterami drobiu na rynek filipiński są od wielu lat USA i Brazylia. Zainteresowanie możliwością importu drobiu z Polski pojawiło się na Filipinach po znaczącym spadku amerykańskiego eksportu w ub.r. z powodu licznych przypadków grypy ptaków. Dodatkowo eksporterzy brazylijscy wykorzystując pojawiającą się sytuację podnieśli cenę swojego drobiu. Zawarcie porozumienia z Polską zmusiło Brazylijczyków do obniżenia ceny za eksportowany na rynek filipiński drób.Eksport drobiu z Polski na rynek filipiński ma także wymiar prestiżowy. Świadczy bowiem o dużych możliwościach polskiego drobiarstwa jako potencjalnego gracza na globalnym rynku drobiarskim.   
12-02-2024
Inspekcja Weterynaryjna potwierdziła wystąpienie w Polsce w ostatnim tygodniu kolejnych ognisk grypy ptaków. Od początku 2024 r. potwierdzono na fermach drobiu już 12 ognisk grypy ptaków. Utylizacji poddano blisko 252 tys. szt. drobiu: 175,1 tys. indyków, 42,1 tys. kurcząt brojlerów,12 tys. kaczek i 11,8 tys. drobiu różnych gatunków. Dwa ostatnie to ogniska na fermach indyków w woj. warmińsko-mazurskim i woj. lubuskim.W ubiegłym 2023 r. w tym samym okresie czasu (od początku roku do 9 lutego) GIW potwierdziła w Polsce 43 ogniska grypy ptaków. Utylizacji poddano ponad 870 tys. szt. drobiu, prawie 3,5-krotnie więcej aniżeli w bieżącym roku.Warto zauważyć, że w bieżącym roku do 9 lutego potwierdzono 15 przypadków padnięć dzikich ptaków zakażonych wirusem grypy ptaków. W tym samym okresie w ub.r. wykryto 51 przypadków padnięć dzikich ptaków zakażonych wirusem grypy ptaków. Wydaje się, że – jak przypuszczają epidemiolodzy – zjadliwość wirusów grypy ptaków mogła ulec złagodzeniu w porównaniu do poprzednich lat.Prawdopodobnie zwiększyła się też troska właścicieli ferm w zakresie przestrzegania norm bioasekuracji, zwłaszcza w zakresie zapobiegania rozprzestrzenianiu się wirusów poprzez niekontrolowane wizyty osób postronnych na fermach oraz przemieszczania się pojazdów zaopatrujących fermy w pasze.Mniejsza liczba ognisk grypy ptaków w Polsce nie oznacza, że zagrożenie zakażeniem drobiu w fermowym chowie na tą groźną chorobę jest niższe. Nadal należy zachować najwyższy stopień ostrożności, zgodnie z zaleceniami zarówno polskich, jak i międzynarodowych służb weterynaryjnych. Straty z powodu likwidacji kolejnych stad drobiu zakażonych wirusem grypy ptaków są ciągle wysokie i nadmiernie dokuczliwe. Powodują także zakłócenia w łańcuchu dostaw, niekiedy w najmniej oczekiwanym momencie i w najmniej spodziewanym miejscu.
09-02-2024
Dzisiaj 9 lutego 2024 r. odbędzie się ogólnopolski protest polskich rolników. Tysiące traktorów wyjedzie na drogi i zablokuje ruch nie tylko na drogach krajowych, ale także sparaliżuje ruch w większości miast. Największy protest jest zapowiadany w Poznaniu. Wg zapowiedzi organizatorów protestu podobne akcje mają odbywać się także do 10 marca br. Wśród wielu postulatów te najważniejsze to:·      całkowita blokada nieograniczonego i nie objętego żadnymi cłami importu produktów rolnych z Ukrainy na rynki UE,·      rewizja polityki klimatycznej UE („Fit for 55”) i wynikającej z niej WPR na lata 2023-2027·      odejście od restrykcyjnych wymagań wynikających z „Zielonego Ładu”, w tym przede wszystkim wstrzymanie zasad ekoschematów zachęcających europejskich rolników do ograniczenia produkcji roślinnej i zwierzęcej przy jednoczesnym wzroście importu produktów rolnych z krajów poza unijnych, które nie muszą przestrzegać restrykcji nakładanych przez KE i mogą produkować żywność taniej niż w UE·      ograniczenie biurokracji nadmiernie obciążającej rolników.W krajach UE protestują nie tylko polscy rolnicy. Protesty na dużą skalę odbywają się też w Niemczech, Niderlandach, Francji, Hiszpanii i Bułgarii. Wśród głoszonych haseł są też takie, które nawołują do wspólnej solidarności europejskich rolników protestujących przeciwko absurdalnym decyzjom brukselskich polityków.Jednocześnie trwają intensywne rozmowy i dyskusje polityków w Polsce i innych krajach UE z protestującymi rolnikami. Władze obiecują podjęcie niezbędnych działań, ale rolnicy są zniecierpliwieni i żądają podjęcia natychmiastowych decyzji.Czy, podobnie jak to działo się już wcześniej w poprzednich latach, łagodzenie napięć poprzez spotkania, dialogi i rozmowy pozwoli władzom przetrzymać protesty do marca, kiedy to rolnicy będą musieli zjechać z blokad, aby rozpocząć wiosenne prace na polach? Wydaje się, że na razie zarówno rolnicy, jak i władza są gotowi pozostać przy swoich żądaniach.

Partnerzy

Zakup czasopisma