Władze chińskie wszczęły śledztwo w sprawie eksportu mięsa drobiowego z Brazylii w dumpingowych cenach. Śledztwo zostało rozpoczęte po ogłoszeniu przez RPA i Ukrainę, że brazylijscy producenci sprzedają mięso drobiowe w niższych cenach aniżeli ceny rynkowe. Brazylia nie przyznaje się do winy: Jesteśmy bardzo konkurencyjni i chińskim partnerom trudno jest to zrozumieć – powiedział agencji Reuters Francisco Turra, CEO ABPA. Wg chińskiego Ministerstwa Handlu, brazylijskie mięso drobiowe stanowi ponad 50 % importu drobiu ogółem przez Chiny. Chińskie oskarżenia o eksport drobiu w dumpingowych cenach nie są czymś nowym; w 2010 r. o podobne praktyki Chiny oskarżały USA. Po uniewinniającym wyroku WTO Chiny w 2014 r. wprawdzie wycofały restrykcyjne stawki cłowe na mięso drobiowe, ale w zamian za to zwiększyły cło na import innych amerykańskich towarów.     

Południowokoreański minister rolnictwa przeprasza opinię publiczną, że 18 sierpnia br. poinformował o tym, że w jajach spożywczych pochodzących z 66 koreańskich ferm wykryto obecność fipronilu. Poddane badaniom jaja są jednak wolne od fipronilu i nie stanowią zagrożenia dla zdrowia ludzi. Jak wcześniej podał „Korean Times”, kontroli poddano 876 ferm, a badania jaj prowadzone są w 363 dalszych fermach. Moon Jae-in, prezydent Korei Płd. polecił Lee Nak-yeon, premierowi kraju, przeprowadzenie natychmiastowej kontroli obrotu jajami spożywczymi w sklepach i hurtowniach na terenie całego kraju. Komentując jajową aferę profesor Chris Elliot z Queens University w Belfaście, stwierdził, że niepokojącym jest fakt, że miliony skażonych jaj spożywczych przez kilkanaście miesięcy znajdowało się w obrocie handlowym w wielu krajach i nikt nie zareagował na ten fakt. Ale pocieszającym jest to, że zawartość fipronilu w skażonych jajach jest bardzo niewielka i dlatego laboratoria agencji ds. bezpieczeństwa żywności uznawały te jaja jako niezagrażające zdrowiu ludzi. 

Miliony jaj w europejskich marketach zostało wycofanych z obrotu i zutylizowanych po ujawnieniu faktu zatrucia ich fipronilem przez holenderskich, niemieckich, belgijskich i francuskich producentów. Zatrute jaja znalazły się w sprzedaży w 17 krajach:  Holandii, Belgii, Francji, Niemczech Austrii, W. Brytanii, Danii, Irlandii, Włoch, Luksemburga, Polski, Rumunii, Słowenii, Słowacji, Szwecji, Szwajcarii i Hong Kong. Jak wykazały przeprowadzone w Holandii badania, zawartość fipronilu w jajach była siedmio- do dziesięciokrotnie niższa w porównaniu do obowiązującej w UE normy, ale test wykonany w Belgii wykazał, że zawartość fipronilu przekraczała europejską normę. Mina Andrejewa, rzecznik KE, podała, że 26 września odbędzie się spotkanie ministrów rolnictwa UE i przedstawicieli agencji ds. bezpieczeństwa żywności, na którym zostaną przedstawione szczegóły kryzysu jajowego w UE i przedyskutowane sposoby bardziej skutecznej ochrony zdrowia ludzi przed zatrutą żywnością. Stephane Travert, francuski minister rolnictwa, na podstawie testów stwierdził, że zatrute fipronilem jaja nie stanowią zagrożenia dla zdrowia ludzi. Podobną opinię wyraził przedstawiciel brytyjskiej Agencji ds. Standaryzacji Żywności: „Jest mało prawdopodobne, aby skażone jaja stanowiły ryzyko dla zdrowia ludzi”.

Jewgienij Gromyko, rosyjski wiceminister rolnictwa oświadczył na początku sierpnia, że Rosja zamierza rozpocząć eksport mięsa drobiowego do Chin pod koniec bieżącego roku. W wyniku przeprowadzonych rozmów oraz kontroli weterynaryjnej i fitosanitarnej strona chińska nie widzi żadnych przeszkód w imporcie rosyjskiego drobiu. Możliwość eksportu mięsa drobiowego w połowie 2018 r. do Chin ogłosiły również władze Białorusi. W tej sytuacji amerykańscy senatorowie wystosowali pismo do Sonny Perdue, sekretarza ds. rolnictwa w rządzie Prezydenta D. Trumpa, o pilne rozważenie zniesienia embarga na eksport amerykańskiego mięsa drobiowego i produktów drobiarskich do Chin. Jednocześnie warto przypomnieć, że począwszy do 2016 r. Rosja z powodzeniem eksportuje mięso drobiowe do Iranu i Egiptu. Najwięksi producenci brojlerów i mięsa drobiowego w Rosji z powodzeniem spełniają międzynarodowe standardy wymagane dla tej produkcji pozyskując coraz więcej zagranicznych rynków.

Holenderskie władze już w listopadzie 2016 r. wiedziały o skażeniu jaj spożywczych fipronilem – oświadczył belgijski minister rolnictwa Denis Ducarme – i nie tylko nie poinformowały o tym europejskich służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo żywności, ale sprzedawały skażone jaja do wielu krajów UE. Komisja Europejska prowadzi intensywne śledztwo w tej sprawie. Holenderska policja 10 sierpnia aresztowała dwóch członków zarządu firmy Chickfriend, która zaopatrywała holenderskich producentów drobiu i jaj spożywczych w preparat zawierający fipronil, pod zarzutem stworzenia zagrożenia dla zdrowia publicznego na szeroką skalę. Na poczet  prowadzonego śledztwa zabezpieczono majątek firmy Chickfriend i zablokowano firmowe konta w bankach. Na podstawie dokumentów i kontroli magazynów stwierdzono, że skażony fipronilem preparat dostarczała do Chickfriend inna holenderska firma Pro-farma, która z kolei zaopatrywała się w belgijskiej firmie Poultry Vision, zajmującej się produkcją środków zawierających fipronil służących m. in. do zwalczania insektów drobiu.

Afera z jajami skażonymi silnie toksycznym pestycydem fipronilem zatacza coraz szersze kręgi. Coraz częściej pada pytanie, jak mogło do tego dojść? Czy rzeczywiście nikt (producenci środków dezynfekcyjnych i hurtownie zajmujące się ich dystrybucją, lekarze weterynarii, państwowe zakłady higieny, producenci itd.) nie wiedział, że na fermach drobiu od pewnego czasu stosowane są preparaty zawierające fipronil? Cały świat zastanawia się, jak mogło coś takiego zdarzyć się w Unii Europejskiej, w której z ogromnym zaangażowaniem od wielu lat stosuje się restrykcyjne kontrole, które mają gwarantować bezpieczeństwo żywności? Dlaczego instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo żywności w kilku krajach UE nie podjęły odpowiednio szybkiego działania, chociaż wiedziały o tym, że w jajach znajduje się silna trucizna, której stosowanie u zwierząt przeznaczonych do produkcji żywności jest surowo zakazane? Wg przedstawicieli instytucji i agencji odpowiedzialnych w Unii Europejskiej i poszczególnych krajach UE system ostrzegania wprawdzie w końcu zadziałał, ale ze znacznym opóźnieniem. A może system jest prawidłowo skonstruowany, ale zawiedli ludzie, których do podjęcia takiej, a nie innej decyzji coś zachęciło, przymusiło, skłoniło… Przecież tłumaczenie, że nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia nie powinno być usprawiedliwieniem dla zwykłego zaniechania! Przy okazji po raz kolejny okazało się, że produkowana w Polsce żywność jest w pełni bezpieczna! Jak podaje MRiRW, produkowane w Polsce jaja są w tej chwili poszukiwanym towarem w krajach UE. Aby jednak mieć stuprocentową pewność, GLW polecił przeprowadzenie dodatkowych kontroli w polskich fermach drobiu.

Po 18 miesiącach wysoce zjadliwy wirus ptasiej grypy (HPAI) znowu zaatakował stada drobiu w Chinach, na Taiwanie, w Birmie i we Włoszech. Jak podaje OIE, z powodu infekcji ok. 15 tys. ptaków padło na fermie w Mongolii Wewnętrznej, chińskim regionie autonomicznym, a pozostałe 66,5 tys. ptaków zostało poddane ubojowi. Źródło zakażenia pozostaje nieznane. W Birmie ostatni przypadek ptasiej grypy pojawił się wśród 29 kur w gospodarstwie w regionie Yangon, gdzie stwierdzono, że źródłem infekcji mogły być brak bioasekuracji, sąsiedztwo nielegalnej ubojni oraz obecność dzikich ptaków. Wg Agencji ds. Zdrowia Zwierząt wirus ptasiej grypy stwierdzono także w 27 birmańskich fermach drobiu, na których padło łącznie ponad 25 tys. ptaków. Tajwańskie fermy drobiu są obecnie wolne od infekcji wirusem ptasiej grypy; ostatni przypadek zanotowano w marcu 2017 r, kiedy to wybito ponad 42 tys. ptaków z 12 ferm. We Włoszech stwierdzono, że na dwóch fermach indyczych wystąpiła infekcja zjadliwym wirusem ptasie grypy H5N8; łącznie od początku roku zidentyfikowano na terenie Włoch 24 przypadki wystąpienia grypy na fermach drobiu. Wg danych OIE ten sam wirus został zdiagnozowany u 10 padłych dzikich kaczek w okolicach Pawi (Lombardia). W wyniku infekcji wirusem ptasiej grypy H5N8 na fermie w Afryce Płd. padło 300 ptaków (na fermie znajduje się ponad 400 tys. ptaków). Przypadki ptasiej grypy stwierdzono też w dwóch niewielkich gospodarstwach (135 i 600 ptaków). Przypadki wystąpienia infekcji ptasiej grypy stwierdzono także w lipcu 2017 r. we Francji, Belgii, Togo i Kongo. Nieco wcześniej w fermach drobiu w Korei Płd., USA i Kanadzie. Każdy przypadek infekcji drobiu wirusem ptasiej grypy budzi zrozumiałą panikę wśród ludzi. Dzieje się tak po wystąpieniu pandemii grypy na świecie w 2009 r., która spowodowała śmierć ponad 17 tys. ludzi w 213 krajach. Szczególnie groźne są zjadliwe wirusy ptasiej grypy HPAI. Jak twierdzi Todd Southerland, wiceprezydent SunTrust Banku, środki masowego przekazu (prasa, radio, tv) często traktują kolejne przypadki wystąpienia ptasiej grypy jako zapowiedź nadchodzącej ewentualnej pandemii wzbudzając zrozumiały niepokój wśród ludzi. Chcąc uspokoić opinię publiczną, kolejne kraje wprowadzają embargo na import drobiu z krajów, gdzie wystąpiła ptasia grypa. Okazuje się jednak, że wstrzymanie importu drobiu jest raczej sposobem na ochronę własnej produkcji i krajowego rynku produktów drobiarskich aniżeli działaniem w kierunku ochrony zdrowia mieszkańców kraju wprowadzającego takie embargo.

Informacja o skażeniu jaj spożywczych silnie toksycznym fipronilem spowodowała na przełomie lipca i sierpnia wybuch paniki wśród klientów w kilku krajach zachodniej Europy, głównie w Niemczech. Skażone jaja z holenderskich, francuskich i belgijskich ferm trafiły nie tylko do handlu detalicznego, ale znalazły się też w wielu produktach żywnościowych (majonezy, kremy, wyroby ciastkarskie itp.). Wg ostatnich doniesień, również w jajach pochodzących z niemieckich ferm stwierdzono obecność tej groźnej trucizny. Holenderska Agencja ds. Ochrony Praw i Zdrowia Konsumentów NVWA podejrzewa, że jaja skażone fipronilem mogą być w sprzedaży od ponad roku! Belgijski RTBF podał w niedzielę 6 sierpnia, że obecność toksycznego fipronilu stwierdzono w jajach pochodzących z jednej z tamtejszych ferm już w czerwcu, ale ponieważ zawartość trucizny nie przekraczała poziomu uważanego przez władze UE jako zagrażającego zdrowiu ludzi i z tego powodu zgodnego z prawem unijnym, władze belgijskiej agencji ds. bezpieczeństwa żywności nie wszczęły odpowiednich procedur w celu wycofania skażonych jaj z rynku, nie powiadomiły o skażeniu importerów jaj z innych krajów UE i nie zamknęły ferm produkujących skażone jaja. Toksyczny fipronil jest od wielu lat powszechnie stosowany jako insektycyd w ochronie upraw zbóż i warzyw, jako substancja czynna w środkach do zaprawiania materiału siewnego, a także jako substancja czynna w preparatach dezynfekcyjnych o działaniu owadobójczym, oferowanych również polskim producentom jaj spożywczych. Warto przypomnieć, że podczas lipcowego głosowania w 2013 r. członkowie Stałego Komitetu ds. Łańcucha Pokarmowego i Zdrowia Zwierząt UE (SCFCAH) w Brukseli przyjęli propozycję Komisji Europejskiej wprowadzającej dwuletni zakaz stosowania firponilu ze względu na śmiertelne zagrożenie dla pszczół. Jednocześnie zezwolono na stosowanie fipronilu w szklarniowej produkcji warzyw. Wyniki głosowania: 23 kraje głosowało za zakazem (w tym Polska), 2 przeciw (Rumunia i Hiszpania) i 3 wstrzymały się od głosu (Wielka Brytania, Czechy, Słowacja). Aktywiści z ruchu Greenpeace twierdzą, że dowody na szkodliwość fipronilu, zgromadzone w przygotowanym przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności raporcie, wskazują niezbicie na konieczność odwołania się do zasady ostrożności i wprowadzenia pełnego zakazu stosowania tego bardzo groźnego pestycydu. Na marginesie jajowej afery z fipronilem w roli głównej powstaje ważne pytanie, czy obecność jakiejkolwiek szkodliwej dla zdrowia substancji w pożywieniu w ilości poniżej normy przyjętej przez władze UE jako niebezpiecznej dla zdrowia konsumentów powinna być powodem do tak poważnego niepokoju, w tym także powodem do podjęcia decyzji o wycofaniu z rynku i utylizacji milionów jaj spożywczych i produktów zawierających treść tych jaj oraz przymusowej likwidacji milionów kur niosek? Wydaje się, że – jak podaje holenderska prasa – głównymi ofiarami medialnego zamieszania wokół skażonych fipronilem jaj będą przede wszystkim właściciele ferm drobiarskich. Albo coś jest w normie, albo nie jest – twierdzi jeden z większych producentów jaj spożywczych w Holandii.

Jak podaje European Supermarket Magazine, sieć handlowa Lidl w Portugalii ogłosiła, że jako pierwsza w tym kraju zaprzestaje sprzedaży jaj z klatkowego chowu kur niosek. W portugalskich sklepach Lidl będą teraz sprzedawane jaja pochodzące wyłącznie z bezklatkowego chowu kur oraz z chowu na wolnych wybiegach. Inicjatywa ta stanowi część ogólnej strategii działania tej powszechnie znanej sieci handlowej zmierzającej ku zrównoważonemu rozwojowi, większemu zaangażowaniu się w polepszenie dobrostanu zwierząt oraz wprowadzeniu takich standardów bezpieczeństwa żywności, które będą gwarantowały najwyższą jakość oferowanych klientom produktów żywnościowych. Podjęte działania, obejmujące zarówno producentów jaj, jak i personel obsługujący sklepy, mają na celu zwiększenie zaangażowania w świadome i w pełni odpowiedzialne kreowanie najwyższych standardów dobrostanu zwierząt. Kierownictwo sieci handlowej Lidl w Portugalii jest przekonane, że zdecydowane działania w kierunku polepszenia dobrostanu zwierząt spowodują wzrost zadowolenia i satysfakcji wśród klientów. 

Dnieprowski Ptahokombinat otrzymał kredyt w wysokości 5 mln USD z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju na realizację projektu, którego celem jest skonstruowanie nowoczesnej biostacji przetwarzającej ściółkę z chowu kurcząt brojlerów na biogaz jako źródło naturalnej energii. Opracowanie nowej technologii i jej wdrożenie pozwoli nie tylko zmniejszyć koszty produkcji brojlerów, ale także polepszy ochronę środowiska naturalnego. Dnieprowski Ptahokombinat prowadzi swoją działalność w okręgu Nikopol w południowej części Ukrainy. Jest jednym z największych kombinatów drobiarskich i ma ok. 5 % udział na ukraińskim rynku mięsa drobiowego. Dzięki innowacyjnym rozwiązaniom biostacja pozwoli na przerób ok. 12 ton biomasy w ciągu godziny przy użyciu pary wodnej, oszczędzając zużycie wody o ok. 60 % przy pięciokrotnie mniejszym zużyciu naturalnego gazu ziemnego. Emisja dwutlenku węgla zmniejszy się o 9300 ton rocznie. Jednocześnie kredyt z EBOR zostanie wsparty grantem w wysokości 850 tys. USD przyznanym Dnieprowskiemu Ptahokombinatowi z Centrum Finasowania i Transferu Technologii GEF (FINTECC), którego celem jest zapobieganie zmianom klimatycznym na świecie i łagodzenie skutków tych zmian w naturalnym środowisku.     

Bieżący numer