Bezprecedensowa decyzja Ukrainy zakazująca importu jaj, piskląt i drobiu z Polski stanowi źródło poważnych perturbacji w polskim przemyśle drobiarskim
W oparciu o Rozporządzenie wydane 16 listopada 2018 r. przez ukraińskiego Ministra Polityki Rolnej i Żywności władze Ukrainy wprowadziły 13 lipca br. całkowity zakaz importu z terytorium całej Polski jaj wylęgowych, żywego drobiu, w tym także jednodniowych piskląt, oraz produktów i surowców pochodzących z drobiu, w tym świeże mięso drobiowe, z wyjątkiem tych produktów i wyrobów, które na skutek odpowiedniej obróbki termicznej zostały pozbawione czynników (wirusy) wywołujących groźną chorobę, jaką jest rzekomy pomór drobiu NCD.
Przypomnijmy, że dzień wcześniej 12 lipca br. polskie władze sanitarno-weterynaryjne na podstawie wyników badań laboratoryjnych PIW-PIB w Puławach potwierdziły wystąpienie ogniska rzekomego pomoru drobiu na fermie kurcząt brojlerów w Topilcu, gm. Turośń Kościelna (pow. białostocki).
Decyzja władz ukraińskich zaskoczyła polskich producentów jaj wylęgowych, jednodniowych piskląt i wyrobów drobiarskich nie tylko tym, że została podjęta w bardzo krótkim czasie, dosłownie na następny dzień po potwierdzeniu choroby ND na fermie drobiu w Topilcu, ale także tym, że swym zasięgiem objęła całe terytorium Polski, co nie jest zgodne z ogólnie przyjętymi przepisami obowiązującymi w takich przypadkach. Zakaz importu, jeśli już istnieje potrzeba jego wprowadzenia, powinien obejmować jedynie jaja wylęgowe, jednodniowe pisklęta czy wyroby drobiarskie pochodzące z terenu wokół potwierdzonego ogniska rzekomego pomoru drobiu, dokładnie z terenu pow. białostockiego. Spośród bardzo wielu państw importujących jaja i drób z Polski na razie tylko Ukraina wprowadziła zakaz importu jaj, piskląt i wyrobów drobiarskich.
Ponieważ Ukraina jest największym importerem jednodniowych piskląt kurcząt rzeźnych z Polski, których import wynosi nawet kilkadziesiąt milionów rocznie, bezprecedensowa decyzja ukraińskiego ministra rolnictwa spowodowała niewyobrażalne perturbacje wśród polskich producentów jednodniowych piskląt, którzy muszą z dnia na dzień znaleźć nowych odbiorców dla setek tysięcy piskląt mających się wyląc w najbliższych tygodniach, zgodnie z zamówieniami z przeznaczeniem dla ukraińskich ferm. Podobne perturbacje dotyczą także producentów jaj wylęgowych kurcząt rzeźnych.
Istnieje obawa, że pospieszna decyzja władz ukraińskich o zakazie importu jaj, piskląt i drobiu z Polski jest swego rodzaju reakcją na postulaty przedstawicieli polskiego przemysłu drobiarskiego, którzy od pewnego czasu domagają się przywrócenia ceł i kontyngentów na eksport mięsa drobiowego z Ukrainy do krajów UE.