Wwiezienie kilkunastu mln ton ukraińskiego zboża do Polski może zdestabilizować krajowy rynek obrotu zbożami, ale może też obniżyć koszty zakupu pasz i złagodzić napięcie inflacyjne

Wśród europejskich polityków, producentów żywności i pasz oraz rolników trwa intensywna dyskusja nad problemami związanymi z eksportem z Ukrainy kilkudziesięciu milionów ton zboża (pszenicy i kukurydzy) oraz skutkami wwiezienia na teren UE takich ilości zbóż, jeśli zboża te nie zostaną wywiezione do dotychczasowych odbiorców w krajach Europy Płd., Bliskiego Wschodu i Afryki Płn.

Kilka dni temu w Rzeszowie rozmawiali o tych problemach europosłowie (przedstawiciele komisji rolnictwa PE). Wskazali na ważne przeszkody w szybkim uruchomieniu eksportu ukraińskiego zboża drogami lądowymi (przepustowość przejść granicznych, szerokie tory, brak wagonów i samochodów, brak silosów, konieczność przestrzegania procedur importowych itp.), z których wiele praktycznie nie uda się rozwiązać w stosunkowo krótkim okresie czasu. Poważnym problemem może być też wywiezienie ukraińskiego zboża do jego dotychczasowych odbiorców (ograniczona przepustowość portów morskich w Polsce, na Litwie i w Rumunii).

Propozycja wwiezienia kilkunastu milionów ton (ok. 1,5 mln ton/miesięcznie) ukraińskich zbóż na teren Polski z jednej strony budzi poważne obawy polskich producentów zbóż, którzy przestrzegają o możliwych negatywnych skutkach destabilizacji krajowego (i europejskiego) rynku obrotu zbożami, jeśli te zboża nie zostaną wywiezione poza UE, a z drugiej strony budzi nadzieje m.in. drobiarzy, którzy spodziewają się spadku cen zbóż i potanienia pasz, co pozwoli złagodzić skutki trwającej ciągle inflacji.

Sprawdź też nowy
numer miesięcznika
Okładka numeru 4/2024

Partnerzy

Zakup czasopisma