Czy zakłócenia w światowym handlu zbożem stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego w Polsce?
Produkcja drobiarska z natury swej potrzebuje dużo zboża. A na światowych rynkach zbożowych z powodu wstrzymania eksportu pszenicy i kukurydzy z Ukrainy i Rosji zapanowała panika. Importerzy w pośpiechu zawierają kontrakty na dostawę zbóż, a rywalizacja między państwami-tradycyjnymi importerami zboża z rejonu Morza Czarnego o nowych dostawców napędza wzrost cen, który praktycznie z każdym dniem przyspiesza.
Polska od kilkunastu lat stała się eksporterem zbóż i m.in. na tej podstawie panuje w naszym kraju przekonanie, że dla drobiu zboża nie powinno zabraknąć. Dla młynów zresztą też. Przedstawiciele władzy zapewniają, że Polsce nie grozi brak utraty bezpieczeństwa żywnościowego; zboża nam wystarczy, bo przecież mamy nadmiar zboża i dlatego jesteśmy eksporterem zboża.
Problem jest jednak bardziej złożony. Przedstawiciele firm handlujących zbożem twierdzą, że zakłócenie importu zbóż z Ukrainy z pewnością przełoży się na wzrost cen zbóż w Polsce. Ale ceny zbóż to tylko jedna strona medalu – twierdzą analitycy rynku zbożowego. Jeśli bowiem zapotrzebowanie importerów na polskie zboże zwiększy się, eksport może istotnie wzrosnąć i pomimo wyższej ceny na polskim rynku może zabraknąć zboża. Mamy dopiero marzec, a zboża z nowych zbiorów będą dostępne na rynku najwcześniej za pół roku, we wrześniu i październiku br.
W sytuacji światowego kryzysu humanitarnego (migracje), gospodarczego (inflacja) i pędzących w górę cen żywności należy poważnie zastanowić się nad ograniczeniem bezkrytycznej wyprzedaży krajowego zboża. Rząd powinien zwiększyć poziom strategicznych zapasów zbóż do ilości zapewniających samowystarczalność polskiego przemysłu żywnościowego. Na pół roku, a może nawet na rok? I nie jest to straszenie „czarnym ludem”, ale brutalna „realpolitik”. W najbliższym czasie okaże się, czy interes eksporterów zbóż jest ważniejszy od bezpieczeństwa zbożowego Polski, w tym także od gwarancji opłacalności produkcji drobiarskiej.
Coraz śmielej mówi się też w USA i UE o zaprzestaniu wykorzystywania zbóż jako źródła biopaliw; USA przetwarza 30-40% swojej kukurydzy na biopaliwa. Kilkanaście lat temu był to sposób na zagospodarowanie nadwyżek zbóż (w Polsce było nawet przyzwolenie na palenie zbożem w piecach!). Okazuje się jednak, że przerób zbóż na biopaliwa generuje olbrzymią ilość dwutlenku węgla i istotnie przyczynia się do ocieplenia klimatu, w stopniu większym aniżeli wytwarzanie benzyny czy diesla. Ponadto paliwa bez dodatku biopaliw są znacznie tańsze. Jednym słowem niewiadomych raczej przybywa aniżeli ubywa…