Czy w Polsce może zabraknąć kurcząt brojlerów?
Wirus ptasiej grypy może w ciągu kilku najbliższych tygodni spowodować nieoczekiwane załamanie się produkcji mięsa drobiowego w Polsce. Jeśli groźnej sytuacji na fermach drobiu, zwłaszcza w powiatach Żuromin i Mława (woj. mazowieckie), gdzie wśród setek kurników, często położonych niedaleko siebie, znajdują się też kurniki z mięsnymi stadami reprodukcyjnymi, nie uda się opanować dotychczasowymi środkami (strefy, utylizacja zakażonych stad, wzmożona bioasekuracja), to już wkrótce z powodu braku jaj wylęgowych produkcja piskląt brojlerowskich może spaść nawet o 30%. Rozważane są m.in. propozycje całkowitej likwidacji drobiu na terenie tych dwóch powiatów.
Oznacza to, że jeśli w najbliższym czasie nie będzie można zakupić jaj wylęgowych brojlerowskich w innych krajach, to w ciągu kilkunastu tygodni na polskim rynku może zacząć brakować mięsa drobiowego. Taka trudna sytuacja może trwać nawet kilkanaście miesięcy aż do chwili, gdy nowe stada reprodukcyjne rozpoczną produkcję jaj wylęgowych.
Brak piskląt szybko spowoduje wzrost ich ceny, co w połączeniu ze wzrostem ceny pasz, pogorszy opłacalność chowu kurcząt brojlerów. Producenci kurcząt brojlerów mają jednak nadzieję, że zmniejszona podaż kurcząt brojlerów zmusi zakłady drobiarskie do radykalnego podniesienia ceny skupu.
Czy tak się stanie, przekonamy się już w najbliższym czasie. Z pewnością wpływ na wysokość hurtowych i detalicznych cen sprzedaży mięsa drobiowego będzie miał poziom zapasów mięsa drobiowego w chłodniach, a także ciągle utrzymujące się obostrzenia związane z pandemią COVID-19.
Wprawdzie od pewnego czasu europejski, a zwłaszcza polski przemysł drobiarski zmaga się z nadprodukcją mięsa drobiowego i obecny spadek produkcji kurcząt brojlerów może okazać się dobrym lekarstwem na rozwiązanie tych problemów, to w tle czai się, zwłaszcza wśród brazylijskich producentów drobiu, wzmożona chęć eksportu mięsa drobiowego na europejski rynek.