Polscy rolnicy protestują w Warszawie rozrzucając na ulicy tysiące jaj

 

Nie dzieje się dobrze u polskich rolników. Wyprodukowane warzywa, owoce, drób czy mleko muszą oni sprzedawać często w cenie, która nie pokrywa kosztów produkcji i zamiast oczekiwanego zysku przynosi straty. Stan gospodarki, z jakim mamy do czynienia w kraju, a także w UE i na świecie, nie wróży rychłego polepszenia bardzo ciężkiej sytuacji polskich rolników.

W nocy z soboty na niedzielę byliśmy świadkami demonstracji rolników w Warszawie, którzy w przypływie desperacji prowadzeni przez Michała Kołodziejczaka, lidera AGROunii, postanowili rozrzucić na ulicy w pobliżu domu J. Kaczyńskiego, prezesa PiS i wicepremiera, jaja, kapustę pekińską, ziemniaki i martwą świnię.

Komentując te wydarzenia redaktorzy polskich i zagranicznych mediów oraz internauci portali społecznościowych wyrazili swoje zdziwienie, że zamiast marnować wyprodukowane produkty rolnicze można je było przekazać osobom potrzebującym. Protestujący rolnicy nie zgodzili się z taką argumentacją.

Nie należy się bowiem dziwić, że polscy rolnicy postanowili protestować w radykalny sposób domagając się konkretnej pomocy ze strony obecnej władzy. Jak stwierdził Kołodziejczak, rolnicy codziennie wyrzucają wyprodukowane płody rolne z powodu braku możliwości ich zbytu oraz niskiej ceny skupu, tyle że w zaciszu domowych gospodarstw, najczęściej za stodołą.

Ponieważ te bolesne decyzje dotyczą wyłącznie rolników i ich rodzin, postanowili oni w przypływie ostatecznej desperacji zaprezentować swoje problemy publicznie w bardziej dosadny sposób. Uważają bowiem, że jeśli nie pomagają petycje, konferencje czy wspólne dyskusje, to może tysiące jaj lub setki kilogramów kapusty pekińskiej na warszawskiej ulicy lepiej przemówią do rozsądku władzy.

Sprawdź też nowy
numer miesięcznika
Okładka numeru 4/2024

Partnerzy

Zakup czasopisma