Czarne chmury nad polskim drobiarstwem

Trudna sytuacja w polskim przemyśle drobiarskim zaczyna przybierać coraz szybsze tempo. To już nie są tylko zwykłe kłopoty z terminowym odbiorem wytuczonych kurcząt brojlerów, indyków i kaczek oraz wynikający z chwilowego spadku cen skupu utrata płynności finansowej przez producentów piskląt, drobiu i pasz.

Obserwowany spadek zbytu, w tym zwłaszcza znaczne ograniczenie eksportu nawet o kilkadziesiąt procent, zagraża podstawom egzystencji jednego z najprężniej rozwijającego się polskiego sektora produkcji zwierzęcej. Sytuację może dodatkowo zaogniać prawdopodobne pojawienie się na polskim rynku taniego importowanego mięsa drobiowego i jaj, chociaż pogłoski o wjeździe do Polski tysięcy tirów z ukraińskimi kurczakami wydają się mocno przesadzone.

 Jeśli sytuacja taka będzie trwała przez kilka miesięcy, a nic nie zapowiada szybkiego powrotu do dawnego poziomu produkcji, to wielu producentom grozi bankructwo, przede wszystkim z braku jakichkolwiek możliwości terminowej spłaty zaciągniętych kredytów bankowych inwestycyjnych i obrotowych i odsetek od tych kredytów. Wprawdzie rządowa „Tarcza antykryzysowa” przewiduje finansowe wsparcie i obejmujące je gwarancje dla producentów, w tym także dla rolników, ale jest ono przewidziane przede wszystkim w celu podtrzymania zatrudnienia i zapobieżenia lawinowemu wzrostowi bezrobocia, a nie długofalowemu utrzymaniu produkcji na dotychczasowym poziomie.

Produkcja będzie spadać! Na całym świecie! Na pytanie „Do jakiego poziomu musi produkcja spaść i jak długo będzie to trwało?” na razie nikt nie potrafi udzielić odpowiedzi.   

Sprawdź też nowy
numer miesięcznika
Okładka numeru 9/2024

Partnerzy

Zakup czasopisma