Polskie Drobiarstwo
Ogólnopolski miesięcznik dla producentów drobiu i pasz
Zakup czasopisma

Polecamy nowy numer

Rozmiary zakażenia drobiu w Polsce wirusami grypy ptaków zaniepokoiły władze KE, które stwierdziły, że sytuacja w Polsce może stanowić zagrożenie bezpieczeństwa epizootycznego na rynku wewnątrzwspólnotowym. Przypomnijmy, że Polska jest największym eksporterem mięsa drobiowego w UE i jednym z największych eksporterów jaj.W związku z tym ponad dwa tygodnie temu KE zaproponowała na podstawie art. 259 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE 2016/429 wprowadzenie w Polsce nadzwyczajnej ogromnej strefy buforowej (od woj. warmińsko-mazurskiego, poprzez zachodnie Mazowsze, zachodnią połowę woj. łódzkiego, dużą część woj. kujawsko-pomorskiego i całą Wielkopolskę), zgodnie z którą na obszarze objętym strefą buforową wprowadzony zostaje zakaz eksportu mięsa drobiowego, jaj i wyrobów drobiarskich, zakaz nowych zasiedleń kurników oraz zakaz transportu drobiu i konieczność uboju znajdujących się na tym obszarze stad drobiu. Poprzez bezpośrednie negocjacje prowadzone w Brukseli polskim służbom sanitarno-weterynaryjnym udało się nieco zmniejszyć tę strefę i ograniczyć proponowane restrykcje. W trakcie prowadzonych negocjacji władze KE zaproponowały polskim służbom sanitarno-weterynaryjnym szybkie opracowanie i dostarczenie do Brukseli dokładnego raportu dot. sytuacji epizootycznej drobiu pod względem zagrożenia zakażeniem wirusami grypy ptaków, który to raport będzie stanowił podstawę do dyskusji nad dalszymi postanowieniami KE. Ostateczną decyzję podejmą w najbliższym czasie kraje członkowskie Unii Europejskiej poprzez głosowanie.Główny Lekarz Weterynarii w uzgodnieniu z MRiRW przekazał Komisji Europejskiej m.in. 13-punktowy pakiet środków, które mają być niezwłocznie wprowadzone w Polsce w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się grypy ptaków na dalsze stada (m.in. powiększenie strefy zagrożenia czy wydłużenie okresu kwarantanny przed nowym wstawieniem). GLW poinformował również, że w I kw. br. Inspekcja Weterynaryjna przeprowadziła 2869 kontroli w gospodarstwach/fermach prowadzących chów drobiu, przy czym w 2389 przypadkach nie stwierdzono poważniejszych uchybień, natomiast w 480 kontrolach stwierdzono uchybienia w zakresie przestrzegania zasad bioasekuracji.Polscy producenci drobiu wystosowali apel do władz KE wskazując na nieuzasadnione – ich zdaniem – wprowadzenie bardzo drastycznych obostrzeń, których nie wprowadzono w 2022 r. wobec Francji (1589 ognisk grypy ptaków), Węgier (280 ognisk) czy Niemiec (93 ogniska). Najbliższe dni pokażą, czy KE złagodzi zaproponowane restrykcje wobec polskiego drobiarstwa.
KE zaproponowała wprowadzenie w Polsce nowych przepisów ograniczających negatywny wpływ zakażeń drobiu wirusem grypy ptaków oraz przeciwdziałania dalszemu rozprzestrzenianiu się tych wirusów.Jak wstępnie poinformował Główny Lekarz Weterynarii w Polsce, zaproponowane przepisy mają polegać m.in. na objęciu strefami zapowietrzonymi/zagrożeń całych województw, na terenie których służby sanitarno-weterynaryjne potwierdziły ogniska grypy ptaków, a nie – jak dotychczas – obszary o promieniu 3 km (strefa zapowietrzona) i 10 km (strefa zagrożona) wokół zakażonych ferm, lub – jak przewidywał to zaproponowany plan – obszar powiatu, na terenie którego potwierdzono wystąpienie ogniska grypy ptaków.Stanowisko KE zagraża podstawowym zadaniom produkcji drobiarskiej w Polsce i – wg opinii polskich producentów mięsa drobiowego i jaj – wkrótce spowoduje nie tylko paraliż przemysłu drobiarskiego na terenie całych województw objętych nowymi restrykcjami, ale będzie również stanowiło realne zagrożenie dla zdrowych stad kurcząt brojlerów, indyków, kaczek, gęsi i kur niosek oraz kur w stadach reprodukcyjnych (znajdujących się na terenie województw objętych restrykcjami) poprzez ich likwidację nie z powodu zakażenia lub zagrożenia zakażeniem, ale wyłącznie na podstawie decyzji administracyjnej. Często będą to fermy lub ubojnie i zakłady przetwórcze oddalone od stwierdzonych ognisk grypy ptaków o dziesiątki i setki kilometrów.Branża oczekuje jasnej i racjonalnej odpowiedzi, m.in. ze strony polskiego MRiRW. Dodatkowo, zapowiadane zakazy eksportu – zarówno jaj konsumpcyjnych, jak i przetworów jajecznych (w tym proszków i płynów) – mają zostać wdrożone w momencie rosnącego zapotrzebowania na produkty jajeczne, zarówno w Polsce, jak i na rynkach międzynarodowych.Trudno zrozumieć, dlaczego restrykcje miałyby objąć także najnowocześniejsze zakłady przetwórstwa, takie jak największa przetwórnia jaj w Polsce, zlokalizowana w Wielkopolsce, która właśnie rozpoczęła realizację strategicznych kontraktów eksportowych do USA – kluczowego sojusznika Polski.Czy Polska ma stać się kozłem ofiarnym unijnych regulacji i polityki epizootycznej, mimo że krajowi producenci należą do liderów pod względem jakości i bezpieczeństwa produkcji w Europie? – pytają drobiarze.
Kilka dni temu, dokładnie 3 kwietnia w Sejmie odbyło się posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi poświęcone dyskusji nad problemami produkcji jaj w Polsce. Podstawą do tej dyskusji była informacja ministra rolnictwa przedstawiona przez Michała Kołodziejczaka, sekretarza stanu w MRiRW.Michał Kołodziejczak w swoim wystąpieniu stwierdził, że Polska jest jednym z największych producentów jaj w UE, a eksport jaj osiągnął wartość prawie 500 mln €, co czyni Polskę jednym z największych eksporterów jaj nie tylko w UE, ale na całym świecie. Warto przy tym zwrócić uwagę na ocenę tego eksportu przez Kołodziejaczaka, który wyjaśnił, że ten eksport to nie jest zwykła nadwyżka produkcyjna, z którą sektor produkcji jaj w Polsce nie wie co zrobić, ale jest to świadomy wybór działalności gospodarczej, która przynosi ogromny dochód zarówno polskim producentom jaj, jak i polskiemu państwu.Polscy producenci jaj są poważnymi eksporterami na rynku europejskim, a wyprodukowane jaja w Polsce są chętnie kupowane przez konsumentów przede wszystkim w Niemczech, Holandii i Czechach. Importerom nie przeszkadza to, że zdecydowana większość produkcji jaj w Polsce odbywa się w systemie klatkowego chowu kur niosek, a dyskutanci podczas posiedzenia Komisji wręcz twierdzili, że dzięki temu produkcja jaj jest ciągle w Polsce opłacalna, a kury nioski są w mniejszym stopniu narażone na ryzyko zachorowania, w tym także na grypę ptaków. Wg opinii niektórych uczestników posiedzenia Komisji zastosowanie zasad bioasekuracji w klatkowym chowie kur jest nie tylko łatwiejsze, ale też znacznie skuteczniejsze w porównaniu do chowu bezklatkowego.Producenci jaj w Polsce kwestionują sens finansowego wsparcia przez rząd RP dla tych właścicieli ferm kurzych, którzy postanowili przejść z chowu klatkowego kur niosek na chów bezklatkowy uważając, że tego rodzaju działanie nie ma podstaw gospodarczych, a jedynie ideologiczne. Opiniom tym zdecydowanie przeciwstawiali się obrońcy praw zwierząt twierdząc, że nie można kurom ograniczać swobody w wyrażaniu ich naturalnych zachowań behawiorystycznych poprzez uniemożliwienie im chowu w naturalnych warunkach wyłącznie z powodów ekonomicznych.Ważnym elementem dyskusji było zwrócenie uwagi na reakcję rynku, który chce zachować nieskrępowany wybór zakupu takich jaj, które chce kupić konsument. Zmuszanie sieci handlowych do zakazu sprzedaży jaj z klatkowego chowu kur nie powinno mieć miejsca, o czym przekonali się handlowcy w USA czy W. Brytanii.

Partnerzy

Zakup czasopisma