Polskie Drobiarstwo
Ogólnopolski miesięcznik dla producentów drobiu i pasz
Zakup czasopisma

Polecamy nowy numer

Polska jest znaczącym producentem jaj w UE. Roczna produkcja w 2022 r. wynosiła 10,1 mld szt. i była o 8,6% większa w porównaniu do produkcji jaj w 2021 r. Polska pod względem ilości wyprodukowanych jaj zajmuje czwarte miejsce w UE po Francji, Hiszpanii i Niemczech (udział Polski w produkcji jaj ogółem w UE wynosi 14%). Rozwój produkcji jaj w Polsce w dużym stopniu stymuluje popyt eksportowy. W 2023 r. wyeksportowano z Polski 215 tys. ton jaj (ok. 3,66 mld szt. – wstępne dane MF), nieco mniej niż w 2022 r. (221 tys. ton – 3,76 mld szt.). Głównym importerem polskich jaj są Niemcy; w 2023 r. Polska dostarczyła na niemiecki rynek 45 tys. ton jaj (765 mln szt.). Kolejnymi importerami są Niderlandy, Czechy i Francja. Dużym pozaunijnym importerem polskich jaj jest W. Brytania; w 2023 r. import wyniósł 21 tys. ton (357 mln szt.). Międzynarodowy handel jajami wiąże się z koniecznością ich przechowywania oraz transportem. W celu zagwarantowania jak najmniejszego spadku jakości jaj ważne jest zapewnienie odpowiednich warunków przechowywania jaj i w czasie ich transportu, zwłaszcza na dalsze odległości. Pozostawienie jaj w temperaturze pokojowej (22°C) już w ciągu 24 godzin powoduje znaczący spadek jakości żółtka. Dlatego konieczne jest możliwie jak najszybsze umieszczenie jaj w środowisku o temperaturze obniżonej do 4°C. Należy przy tym pamiętać, że przechowywanie jaj przez dłuższy okres, nawet w niskiej temperaturze, zawsze powoduje pogorszenie ich jakości. Rozporządzenie KE (nr 589/2008) zakłada, że jaja przeznaczone do obrotu handlowego nie powinny być przechowywane dłużej niż 28 dni, zakładając, że warunki przechowywania są stabilne, a każda zmiana (np. temperatury) nie powoduje znaczących zmian jakościowych. Przemieszczenie jaj z chłodnego magazynu do pomieszczenia o temperaturze pokojowej sprzyja skraplaniu się wody na powierzchni skorupy, co sprzyja rozwojowi mikroorganizmów na powierzchni skorupy. Ryzyko zakażenia treści jaja w takiej sytuacji jest większe, jeśli jaja w trakcie ich przerobu (przygotowanie jaj do dystrybucji) zostały umyte. Kolejnym problemem związanym z dłuższym przechowywaniem jaj jest utrata ich masy; przez pory w skorupie cały czas odbywa się ubytek wody i gazów z jaj. Jeśli czas przechowywania jest dłuższy, to ubytek wody z treści jaja wywołuje zmiany jakościowe białka i żółtka. W pewnym stopniu zmianom tym zapobiega przechowywanie jaj w warunkach zwiększonej wilgotności.
Nie milknie w USA zaniepokojenie w związku z wykryciem u bydła wirusów grypy ptaków H5N1. Departament Rolnictwa USA (USDA) podaje, że do 24 kwietnia obecność wirusa grypy ptaków H5N1 stwierdzono już w 33 stadach krów mlecznych: Teksas – 12, Kansas – 4, Michigan – 6, Nowy Meksyk – 6, Karolina Płn., Ohio i Dakota Płd. – po jednym. W związku z tym federalne służby weterynaryjne wprowadziły obowiązek szczególnego nadzoru służb weterynaryjnych nad fermami bydła i krów mlecznych na terenie USA, a także nakaz obligatoryjnego badania każdej sztuki bydła, w tym krów mlecznych, która przekracza granice stanowe.Amerykańskie media podają, że dotychczasowy brak badań stwierdzających możliwość infekcji bydła wirusem grypy ptaków, a właściwie brak takich badań bydła z objawami zachorowań podobnymi do grypy, spowodował, że zarówno służby weterynaryjne, jak i właściciele ferm bydła nie zwracali uwagi na taką możliwość. Dopiero wykrycie możliwości infekcji bydła wirusem grypy ptaków spowodowało, że właściciele ferm bydła zaczęli zwracać uwagę np. na padłe dzikie ptaki w pobliżu fermy, a także kwestionować popularne w USA karmienie bydła ściółką z ferm drobiu, przypuszczając, że takie praktyki mogą być potencjalnymi drogami rozprzestrzeniania się wirusów grypy ptaków także wśród bydła.Ponadto USDA informuje, że wprawdzie na podstawie analizy przeprowadzonej metodą PCR (reakcja łańcuchowa polimerazy) stwierdzono obecność fragmentów RNA wirusa grypy ptaków H5N1 w próbkach mleka sprzedawanego w handlu detalicznym, to nie powinny one stanowić żadnego zagrożenia dla zdrowia ludzi, ponieważ w żadnym z tych przypadków nie było możliwe wyhodowanie z wykrytych fragmentów RNA żywego wirusa H5N1.Mleko sprzedawane w handlu jest poddawane w zakładach mleczarskich procesowi pasteryzacji (ogrzanie mleka do temperatury co najmniej 710 C przez co najmniej 15 sekund), a także procesowi UHT (ogrzanie mleka do temperatury 135-1500 C przez co najmniej 2 sekundy). Przypomnijmy, że wirus grypy ptaków jest szczególnie wrażliwy na działanie wysokiej temperatury i przy ogrzaniu do 700 C ginie natychmiast.Nadal zagrożenie ferm drobiu grypą ptaków jest wysokie w USA. W ciągu ostatnich 30 dni stwierdzono 13 ognisk, w tym 10 ognisk na fermach drobiu i 3 ogniska w chowie przyzagrodowym drobiu; łącznie zlikwidowano 8,78 mln szt. drobiu. Na fermie drobiu w Teksasie potwierdzono na początku kwietnia br. jedno z największych ognisk; Cal-Maine Foods, największy producent jaj w USA, musiał dokonać likwidacji ponad 1,9 mln szt. drobiu (1,6 mln kur niosek i 0,33 mln kurek w wychowie).
Informacje potwierdzające obecność wysoce zjadliwego szczepu wirusa grypy ptaków H5N1 u ludzi i bydła, wykazujących typowe objawy chorobowe występujące przy grypie, budzą zrozumiały niepokój wśród lekarzy. Swoje obawy wyrazili także specjaliści WHO, którzy potwierdzają zdolność wirusów H5N1 do zakażania ludzi i innych gatunków zwierząt, co może spowodować kolejną pandemię podobną do tej, jaką wywołał koronawirus COVID-19.Jeśli, pomimo wysiłków naukowców i lekarzy, nie udało się w wyraźny sposób określić, czy wirus COVID-19 został uwolniony przypadkowo z laboratorium albo przeniósł się z nietoperzy, to fakt bardzo poważnych konsekwencji pandemii, która objęła praktycznie ludzi na całym świecie powodując śmierć wielu milionów spośród chorych, musi budzić poważne obawy wśród ludzi i lekarzy w sytuacji, gdy wirus H5N1, dotychczas specyficzny gatunkowo i zakażający wyłącznie ptaki, w tym drób, pojawia się jako potencjalna przyczyna zachorowania ludzi, a także zwierząt.Media przypominają początki pandemii COVID-19, kiedy to jakaś część ludzi lekceważyła ostrzeżenia specjalistów i nie była gotowa przestrzegać zaleceń epidemiologów w celu ograniczenia zarówno zachorowania, jak i rozprzestrzeniania się groźnych wirusów (obowiązek noszenia maseczki, dezynfekcja rąk, zakaz zgromadzeń, praca online itp.). Czy głosy dobiegające obecnie z WHO należy traktować jako poważne zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt, czy raczej traktować jako niepotrzebne, nadmierne i przedwczesne wywoływanie zaniepokojenia wśród ludzi.Jeremy Farrar, szef naukowy WHO twierdzi, że udowodnione przypadki obecności wysoce zjadliwych wirusów H5N1 u ludzi i bydła powinny przyczynić się do zwielokrotnienia ostrożności służb epidemiologicznych na całym świecie, szczególnie w zakresie zapobiegania ewentualnego przenoszenia i wzajemnego zakażania się ludzi wirusem H5N1.Ostrożność i zapobiegliwość powinny być priorytetem zwłaszcza w sytuacji, kiedy nadal nie znamy wszystkich dróg rozprzestrzeniania się wirusów H5N1, zwłaszcza nie znamy dokładnie roli innych gatunków zwierząt w tym zakresie, szczególnie tych mających kontakt z ludźmi.

Partnerzy

Zakup czasopisma